No i kolejny śmiałek postanowił w swym życiu na trwałe skierować wzrok poza linię horyzontu. Nie zrywając łączności z tym, czego każdy z nas na co dzień doświadcza, uczynić z siebie niezmienny znak przypominający, że jest jeszcze coś dalej, coś większego, coś, czemu warto oddać się nieodwołalnie.
„Dar i Tajemnica” – jak to pewien ksiądz kiedyś napisał.
Poza wyjątkiem ludzi zaangażowanych czynnie w życie Kościoła, świętowanie z okazji pozyskania nowego kapłana jest zwykle pewnym kłopotem dla świeckich. Kłopot nie wynika tylko z tego, że jest to doświadczenie dla pojedynczych ludzi tak rzadkie. Kłopot wynika z jakiegoś braku wprawy w łączeniu tego, co zwykliśmy określać jako sacrum i profanum.
Gdzieś ciągle panoszy się w nas tendencja, by dzielić swe życie na dwoje, rozdzierać szaty, zamiast dążyć do jedności serca i tego, by w każdych okolicznościach, miejscu i czasie jednemu Panu tylko służyło. I nagle taki śmiałek (syn, brat, kuzyn, krewny, kolega) staje okrakiem pomiędzy tymi dwoma światami i bez kompleksów woła: „Hej! To się da połączyć!”
Dlatego właśnie prymicja zwykle nie jest tym samym, co świeckie wesele. Nie praktykując na co dzień tego świętego „chodzenia okrakiem” czujemy się zakłopotani, gdy nam ktoś śmiało i bez kompleksów przypomni, że tak właśnie a nie inaczej chodzić powinniśmy.
I ciągle wyzwaniem i zaproszeniem dla nas wszystkich jest to, by naturalnie wpisane wartości w sacrum i profanum, przenosić wzajemnie na siebie. Zatańczyć takie „Gangnam style” na prymicji, albo „Jezus Chrystus moim Panem Jest” na zwykłym świeckim weselu – że jest to możliwe wiem bardzo dobrze, a prymicje takie jak ta, tylko mnie w tym przekonaniu utwierdzają.
Maćku, Księże Maćku! Dzięki! Za Twoje zaufanie przed oraz serdeczność i zaangażowanie w trakcie. Co byś tak zawsze, tym „świętym okrakiem” inspirował i przypominał, że życie przed i za horyzontem, to jedno i to samo życie.
Niech Ci Pan Bóg błogosławi!
Trzymaj się! 🙂
– Sylwek, Wodzirej Double Wings