Tacy zawodnicy są zawsze jedną nogą na „tamtym świecie”. Wpisane w nasze ciała zaproszenie do oblubieńczej miłości w ich przypadku wybrzmiewa nutą, którą nie wszyscy potrafią usłyszeć. Powód, motyw i treść, którą nie wszyscy mogą pojąć, choć że się spełni mają nadzieję.
To ciągle niecodzienne spotkania, decyzje, które domagają się szczególnego uzasadnienia i życie, w świetle którego szukamy usprawiedliwienia dla naszych własnych poczynań. Oczywistość przestaje być oczywista, a to, co dotąd było jakby za zasłoną nagle staje się zadziwiająco bliskie, obecne i realne. I jakby horyzont przestaje uciekać.
Świętowaliśmy głośno – jak przystało na „Niebiańskie nawoływanie”. Drżały w posadach mury „Amiry” i serca zdolne, by ów sens uchwycić. I jeśli nawet nie jedna nie-panna się solidnie gdzieś w koncie nam popłakała (ciocie już tak mają ;)), to z pewnością wszelką i przekonaniem twierdzę,
że nam tamtej radości jeszcze na lata starczy!
Co by Wam Pan Jezus błogosławił i na długie lata – nam i tym, do których Cię pośle – w zdrowiu i gorliwości pozostawił!
Z Panem Bogiem!
– Sylwek, Wodzirej Double Wings