Dokładnie rok i pięć dni minęło od chwili, gdyśmy się ostatni raz widzieli. Kontekst ten sam, sceneria podobna i tylko moja rola nie uległa zmianie. One tym razem już nie usługiwały do stołu…
Nadszedł ich czas, ich moment, ich chwila. Zegar nakreślił miarę i im już teraz przyszło od stu do matury odliczać. Wcześniej jednak bal – studniówkowy i kameralny za razem. Wdzięczny i z dobrym przesłaniem – jak to u Niepokalanek w Szymanowie w zwyczaju.
Nim szóstą nam zimowy poranek odgwizdał obtańcowaliśmy parkiet i obmodliliśmy kaplicę solidnie. Zmęczenie znalazło dla siebie stosowny powód. Teraz tylko życzyć wypada sukcesów i gorliwości – albo tylko jednego z nich, wszak te zawsze ze sobą niczym zaprzyjaźnione roczniki w parze.
A zatem gorliwości! Conajmniej takiej jak ta, którą przez szkło obiektywu z taką frajdą mogłem tej nocy oglądać. 🙂
Trzymajcie się!
– Sylwek, Wodzirej Double Wings
PS.
A rok później było tak… 🙂